Książka, której nie napisałem /Dwukilogramowe podsumowanie 10 lat promowania Scruma

Gdy ponad 10 lat temu projektowałem swoje pierwsze szkolenie scrumowe dla zespołu, którego byłem wówczas managerem, przyświecały mi dwa cele:

  • zachęcić zespół do empiryzmu i samoorganizacji, bo nie miałem innego pomysłu na zorganizowanie grupy specjalistów bardziej ode mnie doświadczonych w technologii i domenie,
  • ustanowić środowisko, którego główną siłą napędową będą rezultaty, odtwarzając choć namiastkę swoich wcześniejszych doświadczeń ze znacznie mniejszych zespołów; należę bowiem do tych, którzy twierdzą, że zespołowość wykuwa się ogniu wspólnych zobowiązań.
Iterate Product Development Game

Jakiś czas później (a może wcześniej, kto to pamięta?) jadąc z kilometrową listą pytań na pierwsze spotkanie z Kenem Schwaberem nie przypuszczałem, że nauczanie Scruma stanie się moim podstawowym zajęciem w życiu i spowoduje, że z tego właśnie powodu tak bardzo ono przyspieszy. Od chwili gdy zdecydowałem się tej misji poświęcić, czuję się jak ślimak z doczepionym silnikiem rakietowym.

Tempo w jakim funkcjonuję i prawie pionowa krzywa uczenia powodują, że na co dzień działam głównie instynktownie, a na pewno znacznie szybciej niż jestem w stanie świadomie myśleć. Świadomość dogania mnie w weekendy. Jakim cudem się w tym odnajduję? Nowi ludzie, nowe organizacje, nowe wyzwania i nowe konteksty. Codziennie. Co tydzień. Co miesiąc. Może dlatego, że z natury jestem sceptykiem i empiryzm jest mi bliski (muszę dotknąć, żeby uwierzyć)? Może dlatego, że samoorganizacja w gruncie rzeczy broni się sama jeśli tylko da się jej szansę? A może dlatego, że w gruncie rzeczy wszystkie problemy z zaangażowaniem i efektywnością mają wspólne tło - waterfalla - i często wystarczy pomóc to tło dostrzec?

Mam tak ogromny przywilej obserwowania zespołów rozpędzających się po zasianiu tej niepozornej, niewinnej myśli, że waterfall w każdej postaci jest zły, że moje przekonanie, że trzeba go eliminować za wszelką cenę, wzmacnia się z każdym dniem. Giń poczwaro!

Iterate Product Development Game

Może książka?

Rok 2018 jest z grubsza dziesiątym rokiem mojej działalności. Na początku roku znowu usłyszałem, tym razem zniecierpliwioną, radę przyjaciela: “Ty weź książkę napisz.” i jak zwykle przy takich okazjach, w mojej głowie pojawiły się dwie wątpliwości:

  • czy naprawdę jestem już aż tak “doświadczony”, że czas na podsumowywanie?
  • jeśli tak jest, o czym właściwie miałaby ta książka być!?

Książka o Scrumie? Meh.

Tym, którzy mają czas na przemyślenia, wystarczają ich własne doświadczenia i Scrum Guide. Książki Gunthera Verheyena Scrum The Pocket Companion i Jacka Wieczorka Labirynty Scruma właściwie wyczerpują temat. No to może praktyczna książka o byciu Scrum Masterem? Meh, Geoff Watts już ją napisał. O byciu Product Ownerem? Szlag, Geoff Watts tę też już napisał.

Iterate Product Development Game

Książka o praktykach i technikach kojarzonych ze Scrumem? Też meh. Wszyscy wszędzie o tym piszą, uzyskując zazwyczaj skutek odwrotny do zamierzonego. Snując swoje wywody autorzy odbierają czytelnikom radość uczenia się na ich własnych błędach. Gonią później tacy (czytelnicy) za kolejnymi podpowiedziami, przeskakując z rady na radę, zupełnie jakby nie mieli własnego i zespołowego intelektu pod ręką. Jakie znasz ciekawe sposoby na retrospektywę? Jakie znasz techniki prowadzania Daily Scruma? Jakie znasz techniki prowadzenia backlogu? Jakimi sposobami aktywować zespół na eventach? Tak jakby o te sposoby i techniki chodziło!

Może jednak?

“A może książka o zwinnych transformacjach?”, podsuwali życzliwi. Też nie. Zbyt to kontekstowe abym umiał o tym pisać nie popadając w nudne, abstrakcyjne wywody. Zbyt złożone, że nie wpaść w pułapkę pisania o Scrumie (patrz wyżej). Poza tym bez konkretnych przykładów byłoby ciężko, a tu na przeszkodzie staje albo niechęć klienta do opisywania problemów, albo bardzo klarowny zakaz w postaci umowy o poufności.

Odłożyłem temat książki na później. Meh. Meh. Meh.

Później.

Tknęło mnie parę miesięcy temu, gdy wprowadzaliśmy ostatnie zmiany do naszej planszówki, kalibrowaliśmy balans, a szczególnie gdy czytając w nocy po raz setny instrukcję, wciąż znajdowałem literówki i poprawiałem krzywe zdania. Przecież ta gra nie dość, że zawiera sumę naszych doświadczeń, to jeszcze zachęca do uczenia się na własnych błędach! Eureka!

Iterate Product Development Game.

Książka-nieksiążka.

Iterate™ Product Development Game to jedyna książka jaką w życiu napiszę. Książka niedająca rad. Książka pokazująca jak przejrzystość, zespołowość, iteracyjność i przyrostowość pozwalają radzić sobie z niepewnością i złożonością. Książka umożliwiająca doświadczanie i naukę na własnych błędach. Ponad dwukilogramowe narzędzie do wybijania (z głów)waterfalla. Najlepsza książka jaką jestem w stanie sobie wyobrazić! Innej nie będzie, bo i po co!?

Swoją drogą, nie byłoby jej, gdyby 5 (?) lat temu Kamil, mój ówczesny student, a dzisiejszy wspólnik, nie zasugerował żeby moją gropodobną symulację projektu prowadzonego "zwinnie" rozwinąć w prawdziwą grę planszową. Nie byłoby jej bez Kasi dźwigającej ciężar prac graficznych, moje wybrzydzanie i szukanie perfekcji.

Proces twórczy nie był łatwy, a problem do rozwiązania niebanalny - zaprojektować atrakcyjną, wciągającą grę edukacyjną, realistycznie oddającą złożoność świata tworzenia software’u, bez popadania w naiwne uproszczenia. Praca zespołu była i jest bardzo nierówna. Działamy głównie po godzinach, czasem zwykle na dużym zmęczeniu. Nie zawsze się dogadujemy. Nie wszyscy mamy tę samą determinację w osiąganiu celów. Dopadły nas chyba wszystkie problemy i sytuacje opisane w grze. A jednak przeszliśmy 6 lub 7 dużych zmian i nieskończoną liczbę mniejszych modyfikacji. Dziesiątki warsztatów i setki sugestii graczy z "ogrywania" kolejnych prototypów. Proces powstawania tego produktu sam w sobie nadaje się na książkę!

Ale przecież książka już jest i innej nie napiszę!

Fail safe. Fail fast. Learn faster.

Dla głodnych treści jest obszerna instrukcja. Dla żądnych nagłych zwrotów akcji jest 80 wydarzeń inspirowanych wydarzeniami z prawdziwych projektów. Dla szukających strategii jest 10 scenariuszy do wspólnego z zespołem rozgryzania i nieskończona liczba taktycznych zagrywek w postaci kilkudziesięciu akcji i usprawnień. Dla lubiących rywalizację jest competitiveness score. A dla chcących jeszcze bardziej zintensyfikować swoje doznania jest program trenerski umożliwiający wykorzystanie gry w charakterze pomocy naukowej na szkoleniach i warsztatach.

Innej książki nie będzie. No chyba, że ta się spodoba i będzie można napisać drugi tom stworzyć expansion packi. Taką książkę napiszę z dziką rozkoszą!

Put the fun back to work.

Doświadczenie jest sumą popełnionych w życiu błędów. Grajcie i budujcie doświadczenie. Dobrej lektury zabawy!

Komentarze (0)

Zapraszam do komentowania.

Komentujesz jako Gość. Opcjonalny login poniżej.